Nazwa pochodzi z USA, gdzie żony emigrantów pieką chleb w domu, bo ten który jest w sklepach nie nadaje się do niczego. Wspomnienia smaku polskiego chleba nie dają spokoju emigrantom. Próbują w zapachu prawdziwego, polskiego chleba odzyskać choć cząstkę utraconej ojczyzny…

Zakwas:
1 szkl. wody (dobrej!)
1 łyżeczki drożdży instant
1 1 szkl. mąki chlebowej (lub zwykłej, nie tortowej). Mąka chlebowa ma przemiał 650 – 800.
2 łyżki mąki żytniej
2 łyżki mąki razowej lub graham  (proporcje tych trzech rodzajów mąk dobieram dość fantazyjnie, sugerując się nastrojem oraz tym co mam w spiżarni) Wymieszać w naczyniu (ja używam glinianego) tak, aby zakwas miał konsystencję śmietany. Zostawić pod przykryciem (ściereczka, folia przezroczysta) na 8-16 godzin. (ja zostawiam po prostu na noc)

Ciasto:
Zakwas
1 szkl. wody (dobrej!)
500g mąki chlebowej (3 1 szklanki)
1 łyżka soli
1 łyżka cukru

Wkładam składniki do maszyny do chleba. Nastawiam na program, który wyrabia ciasto. Podczas wyrabiania dodaję przyprawy np. oregano, kminek, majeranek, bazylię.
Po wyrobieniu wykładam na stolnicę, wyrabiam chwilkę ręcznie i formuję okrągły bochenek. Można zostawić go do wyrośnięcia pod przykryciem na cienkiej, drewnianej łopacie albo w koszyczku albo w drewnianej misie. Wyrasta ok. 30-60 min.
W tym czasie rozgrzewam piekarnik i nagrzewam kamień do chleba. Wykładam nań wyrośnięty bochenek i piekę w temp. 225 stopni ok. 20 minut. W trakcie pieczenia można spryskiwać go wodą (spryskiwaczem do kwiatów), wtedy skórka jest chrupiąca.
Uważajcie, bo raz podany na niedzielne śniadanie powoduje, że rodzina nie chce jeść chleba ze sklepu. Będziecie musiały wstawać rano i wypiekać chlebek.